Imię Franciszek jest wśród świętych dość rozpowszechnione. Stało się tak nie
tylko przez samą popularność tego imienia, ale także przez inspirację, jaką
wywierał na ludzi przez całe wieki św. Franciszek z Asyżu. Jego przykład oddania
Bogu budził podziw i wzywał do naśladowania. Imię to nosili święci: Franciszek
Borgiasz, Franciszek Salezy i Franciszek Ksawery. Mniej znanym od wcześniej
wymienionych jest św. Franciszek Caracciolo współzałożyciel zakonu kanoników
regularnych mniejszych, wspominany w liturgii 4 czerwca.
Miał na imię Askaniusz zanim stał się Franciszkiem. Abruzja na południu
Włoch, kraina wilków, niedźwiedzi i dzikiej przyrody, była jego ojczyzną. W
starej arystokratycznej rodzinie otrzymał dobre wychowanie. Rodzice zadbali, by
oprócz starego nazwiska mógł wyróżniać się także przymiotami intelektualnymi i
duchowymi. Jednak, jak wielu Bożych wybrańców, był dzieckiem skrytym. Stronił od
dziecięcych zabaw, szukając ciszy i skupienia. Od wczesnych lat ukochał Jezusa
Eucharystycznego, przed którym jakże często klękał do modlitwy. Przełom w życiu
Askaniusza nastąpił, gdy ten był już dwudziestoletnim młodzieńcem. Uległ
poważnej śmiertelnej chorobie, którą nazywano wówczas trądem. Choroba oddaliła
go jeszcze bardziej od rzeczy ziemskich, zwracając ku nadprzyrodzonym. Była
niewątpliwie dopustem Bożym na drodze do świętości Askaniusza. Podczas choroby
młodzieniec uczynił ślub, że jeśli wyzdrowieje, poświęci się na służbę Bogu. I
tak się też stało. Zdrowie wróciło, zaś Askanio udał się na studia teologiczne
do Neapolu. Widział swoją przyszłość w stanie duchownym, ale nie wiedział czy
zostanie duchownym diecezjalnym, czy zakonnym. Jeśli zakonnym, to w jakim
zgromadzeniu?
Początkowo wstąpił do bractwa kapłańskiego pod nazwą „Białe szaty
sprawiedliwości”, które ofiarowywało swoją posługę przestępcom i skazańcom na
śmierć, aby doprowadzić ich do pojednania z Bogiem. Można by rzec, że u
początków rodzącego się nowego zgromadzenia zakonnego legł przypadek. Wiemy
jednak, że w sprawach Bożych nie ma przypadków, są tylko znaki. Pewien kapłan
Jan Augustyn Adorno pędził w młodości życie dość swawolne. Po nawróceniu pragnął
ofiarować swoje życie Bogu i poświęcić się na służbę bliźnim. Wysłał list do
księdza Fabrycjusza Caracciolo, dalekiego krewnego księdza Askanio, w którym
opisywał swoje zamiary. List jednak przez tzw. przypadek trafił do księdza
Askaniusza. I tym sposobem trzej kapłani poszukujący swojej drogi znaleźli się
razem. Do przyszłych zadań przygotowywali się w pustelni Camadoli podczas
czterdziestodniowych rekolekcji modląc się do Ducha Świętego o rozeznanie Bożych
planów. Wspólnie spędzony czas okazał się błogosławiony, gdyż zaowocował nowym
zgromadzeniem zakonnym zatwierdzonym przez papieża w 1588 r. Oprócz trzech
zwykłych ślubów zakonnych składali dodatkowo ślub nieprzyjmowania wyższych
godności duchownych. Wtedy także Ascanio Caracciolo przyjął imię zakonne
Franciszek. Charyzmatem zgromadzenia była posługa chorym i więźniom, a także
praca w szkołach i na misjach. Ojcowie prowadzili bardzo żywą działalność
duszpasterską. Wśród niej na wyróżnienie zasługuje szczególna cześć do
Eucharystii. Kanonicy Regularni organizowali procesje, adoracje i wystawienia
Najświętszego Sakramentu. Zgromadzenie rozrastało się, powstawały domy zakonne
we Włoszech oraz w Hiszpanii i Portugalii. Ksiądz Franciszek wiele czasu spędzał
jako kaznodzieja, misjonarz ludowy, ale przede wszystkim pełniąc posługę w
konfesjonale. Posiadał szczególny dar kruszenia zatwardziałych serc grzeszników.
Odsuwał się od pełnienia godności w zgromadzeniu. Udzielał się zwłaszcza podczas
misji i rekolekcji. Przeczuwając zbliżającą się śmierć ksiądz Franciszek odsunął
się jeszcze bardziej od świata, chcąc przygotować się do owego kulminacyjnego
momentu stanięcia przed Chrystusem. Zmarł podczas pielgrzymki do Loreto, do tego
niezwykłego sanktuarium Maryjnego. Ponoć jego ostatnimi słowami był radosny
okrzyk: „Do Nieba!”
Trzeba zauważyć, iż działalność św. Franciszka Caracciolo przypadła na
ciężkie czasy rozrywania Kościoła w okresie naporu protestantyzmu. Stąd jego
działalność była tak potrzebna i tak wartościowa. Naśladując św. Franciszka w
jego pobożności, prostocie i czci do Najświętszego Sakramentu umiejmy dostrzec
aktualność jego przesłania także w czasach współczesnych.
Tekst został wygłoszony
w ramach cyklu felietonów „Spróbuj pomyśleć” w Radiu Maryja
4 czerwca 2012 r.
|